I wiatr rześki wśród szczytów gór.
Czas - kim lub czym jest?
Jednostka sama w sobie martwa czy żywa, lecząca rany?
Niepokorny czy pełen miłosierdzia?
Przemierza bezkres pustyń, skaliste wybrzeża,
szumi wśród oceanów i gna w szeleście drzew.
Pędzi, nie oglądając się za siebie,
ani nie czekając na nikogo.
Rusza na przód, ku obłokom delikatnym,
czy może na cichą przepaść?
Pełny w swym majestacie, a pod nim jakby groza.
Pod płaszczem niosąc dobro lub zło,
dla każdego po kilka z wielu.
Dokąd nas porwie, gdzie pozostawi?
Nie, on nie ma względów dla nikogo.
Zatrzymuje się tylko dla samej Śmierci,
która czeka na jego zdobycz.
Kim jesteś, Czasie złowrogi,
któryś kradniesz bez żadnych sprzeciwów?
Kim jesteś, Czasie przedobry,
któryś dajesz zanim odbierzesz?
I wiatr rześki wśród szczytów gór.
Tak on trwa dla każdego, lecz jego kres nadejdzie.
Prędzej niż on sam dotrze,
gdziekolwiek podąża.
Witam serdecznie wszystkich!
To pierwszy post po długim czasie i... mój pierwszy wiersz. Wena sama nadeszła jak widać. Interpretacja jest tutaj ukryta, tekst ma bardziej skłaniać do przemyśleń. I błagam - oszczędźcie mi wytykanie błędów, jeśli zauważyliście. Zdaję sobie, że takowe mogą wystąpić. Cała esencja polega na tym, aby tekst pozostał w takiej formie w jakiej aktualnie jest.
Pozdrawiam ciepło,
Dolce Veneziana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz